piątek, 11 stycznia 2013

Noworoczna zabawa w błocie



Razem z serwisem Land Rovera Mador 4x4 zorganizowaliśmy noworoczne upalanie w błocku.
Chęć taplania się zgłosiło 11 załóg. Spotykamy się na stacji benzynowej. Wszyscy mają uśmiechy na twarzy. Startujemy.
Trasa przygotowana jest tak, żeby każdy mógł się pobawić. Nawet cywilna dyskoteka dała radę, no może poza, nazwijmy to problemem ze zderzakiem, ale posiadaczy tego auta ze standardowym przodem nie powinno to dziwić. To właśnie ta dyskoteka po przejechaniu kilku kilometrów potrzebuje niewielkiej pomocy. Kierowca przejeżdżając przez wodę źle wybiera drogę i potrzebna jest wyciągarka. Chwile później Maciek uderza z wielka siła przednim kołem w dwudziesto centymertowej grubości krę. Wielka połać lodu przesuwa się, a tylne koła odrywają się od ziemi. Chwila ciszy. Gdzieniegdzie słychać niecenzuralne słowa lekkiego przerażenia. Maciek wychyla się przez szybę i mówi, że chyba urwał koło. No to pięknie! Na szczęście skończyło się na zdjętej oponie, zdemolowanej feldze,
zgiętym pod kątem prostym drążku kierowniczym i rozwalonym zacisku. Części przyjechały szybko i Maciek po 1,5 h stał na czterech łapach.
Prowadzimy grupę żądnych porządnego taplania w miejsce, gdzie wyciągarki będą na pewno potrzebne, a z załogą cywilnej "dwójki" objeżdżamy to miejsce i idziemy oglądać zmagania reszty. Było nieźle. Koleiny, dużo wody i błota. Wyciągarki pracują. Popisowy numer w tym miejscu wykręciła ekipa Defka. Na sporym gazie wyskoczyli z głębokiej koleiny. Wyglądało to tak, jakby mięli chwilę później zaliczyć dacha. Zakończyli na szczęście pięknym telemarkiem. Jeszcze tylko zabawa w wodzie, wykrzyże (oczywiście dla chętnych) i lądujemy w knajpie na ciepłym posiłku.
Wszyscy mają uśmiechy na twarzy.
























Fot. Foto Film Factory

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz