niedziela, 22 stycznia 2012

Transalp mądrzejszy niż ja


 

Dzwoni Jerzy i pyta czy nie pojeżdżę z nimi po śniegu. Mój motocykl nie jest jeszcze gotowy. Po zmianie zawieszenia czekam na dłuższy przewód hamulcowy. Spoko mówi Jerzy, Tomek ma jakiś wolny, będzie pasował. Ochota na jazdę wielka, bo i nowy zawias, i brak doświadczenia w śniegu.
Następnego dnia spotykamy się u Dandiego. Trochę kręci nosem, bo nie chce mu się na szybko robić hamulca, ale daje się przekonać. Wszystko działa. Wyprowadzamy maszynę z garażu. Jest styczeń. Ślisko jak diabli. Siedzenie transalpa ok. 10 cm wyżej niż wcześniej, ja nie mam żadnego doświadczenia w jeździe po lodzie. Kluczyk w prawo i cisza, nie chce zapalić. Próbujemy z pół godziny i nic. Poddajemy się.
Tomek i ja wsiadamy do samochodu, a Dandy i Jerzy na ktm-y. Jedziemy w śnieg. Całe szczęście, że trampek nie odpalił, bo chłopaki zakręty pokonywali techniką supermoto - tak było ślisko. Gnaty więc mam całe.
Docieramy na miejsce. Na dobry początek ognisko i kiełbaski. Dandy i Jerzy odpalają sprzęty. Fajnie to wygląda. Kilkanaście centymetrów śniegu, pod nim piach. Nie widać co jest pod kołami. Ryzyk fizyk. Wsiadam na „białego kruka” Jerzego. Pierwszy bieg, drugi, trzeci, a moto prawie nie przyśpiesza. Było „trochę” grząsko. Zabawa fantastyczna i nauka wielka. No i ktm, wiadomo! Świetny dzień.

 





Fot. Jerzy Dudek, Dandy, Lemur

Więcej na: endurovoyager.com