poniedziałek, 12 listopada 2012

Prawie jak Dakar




W sobotę z Promykiem, Jurkiem z endurovoyagera, Arturem i Rafałem pojechaliśmy na wielki piach trochę potrenować. W Roztoce dołączyła do nas Asia (yoart.eu), która nie ma chwilowo motocykla i dzięki temu mogła zrobić nam fajne zdjęcia. Przy okazji gdybyście słyszeli o jakiejś Wr-ce, DRZ-cie godnej polecenia to dajcie znać! 

W Roztoce pijemy herbatę, żeby rozgrzać Artura, który zmarzł w stroju Rockersa (bo na co dzień  jeździ Kawasaki Zephyr zwanym LED ZEPHYR), dosiadając nowego Dominatora Rafała. Po herbacie Rafał przesiadł się z Afryki, którą jechał, na Domina, a Artur na Afrę, bo ta przynajmniej ma owiewkę. 

Na piaskownicę przyjeżdżamy lekko spóźnieni. Jerzy w miedzy czasie trochę ją naruszył. Stoi i czeka na nas. Dojeżdżamy i widzimy na piachu ciężarówkę. Ciężarówkę? A no tak, załoga R-SIX TEAM w składzie: Robert Szustkowski, Jarosław Kazberuk oraz Robert Szustkowski jr. trenowała przed kolejnym Dakarem. Ścigają  się UNIMOG-iem U400 z numerem N° 558. - Poczuliśmy się trochę dakarowo. Obiecaliśmy, że będziemy trzymać kciuki!


- Nie wjeżdżajcie przez chwilę - proszą w trosce o nasze bezpieczeństwo chłopaki z zespołu -  bo możemy was nie zauważyć i będzie nieciekawie. Z przyjemnością czekamy oglądając trening. Rozmawiamy o aucie. Śmiejemy się, że pali 100 na 100. O nie, pali 80, odpowiadają!

Mercedes odjeżdża, a  część ekipy wsiada do osobowego BMW, w slangu terenowców "płaszczaka". Liczne systemy elektroniczne nie pozwalają mu wyjechać z piachu w którym utknął. Pomagamy je wypchnąć.

Ładujemy się na piach. Łatwo nie jest, bo Unimog zostawił po sobie spore koleiny. Promyk, Artur i Rafał pierwszy raz na takiej nawierzchni, ale zasuwają jak trza! Gleb nam nie brakuje. Tu przynajmniej lądowanie jest miękkie. Po ostatniej wyprawie po Ukrainie, Rumunii i Mołdawii opony mojego trampka nadają się do wyrzucenia i ciężko jest mi się rozpędzić, a najciężej wystartować. Żeby stanąć muszę zakopać tył, żeby ruszyć muszę przewrócić Transkarpata, podsypać w bruzdę po tylnej oponie piasek postawić go z powrotem, dwójka i ogień!   





Tak dają prawdziwi Rockersi












Na koniec rozpalamy ognisko, jemy kiełbaski (kto jadł, ten jadł, wegetarianie też byli wśród nas) i po zachodzie słońca wracamy do domów.


Zdjęcia yoart.eu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz