W sobotę z Promykiem, Jurkiem z endurovoyagera, Arturem i
Rafałem pojechaliśmy na wielki piach trochę potrenować. W Roztoce dołączyła do
nas Asia (yoart.eu), która nie ma chwilowo motocykla i dzięki temu mogła zrobić nam fajne zdjęcia.
Przy okazji gdybyście słyszeli o jakiejś Wr-ce, DRZ-cie godnej polecenia to
dajcie znać!
W Roztoce pijemy herbatę, żeby rozgrzać Artura, który zmarzł
w stroju Rockersa (bo na co dzień jeździ Kawasaki Zephyr zwanym LED ZEPHYR),
dosiadając nowego Dominatora Rafała. Po herbacie Rafał przesiadł się z Afryki,
którą jechał, na Domina, a Artur na Afrę, bo ta przynajmniej ma owiewkę.
Na piaskownicę przyjeżdżamy lekko spóźnieni. Jerzy w miedzy
czasie trochę ją naruszył. Stoi i czeka na nas. Dojeżdżamy i widzimy na piachu
ciężarówkę. Ciężarówkę? A no tak, załoga R-SIX TEAM w składzie: Robert
Szustkowski, Jarosław Kazberuk oraz Robert Szustkowski jr. trenowała przed
kolejnym Dakarem. Ścigają się UNIMOG-iem
U400 z numerem N° 558. - Poczuliśmy się trochę dakarowo. Obiecaliśmy,
że będziemy trzymać kciuki!
- Nie wjeżdżajcie przez chwilę - proszą w trosce o nasze bezpieczeństwo
chłopaki z zespołu - bo możemy was nie
zauważyć i będzie nieciekawie. Z przyjemnością czekamy oglądając trening. Rozmawiamy
o aucie. Śmiejemy się, że pali 100 na 100. O nie, pali 80, odpowiadają!
Mercedes odjeżdża, a część
ekipy wsiada do osobowego BMW, w slangu terenowców "płaszczaka". Liczne systemy elektroniczne nie pozwalają mu
wyjechać z piachu w którym utknął. Pomagamy je wypchnąć.
Ładujemy się na piach. Łatwo nie jest, bo Unimog zostawił po
sobie spore koleiny. Promyk, Artur i Rafał pierwszy raz na takiej nawierzchni, ale zasuwają
jak trza! Gleb nam nie brakuje. Tu przynajmniej lądowanie jest miękkie. Po
ostatniej wyprawie po Ukrainie, Rumunii i Mołdawii opony mojego trampka
nadają się do wyrzucenia i ciężko jest mi się rozpędzić, a najciężej
wystartować. Żeby stanąć muszę zakopać tył, żeby ruszyć muszę przewrócić Transkarpata,
podsypać w bruzdę po tylnej oponie piasek postawić go z powrotem, dwójka i
ogień!
|
Tak dają prawdziwi Rockersi |
Na koniec rozpalamy ognisko, jemy kiełbaski (kto jadł, ten
jadł, wegetarianie też byli wśród nas) i po zachodzie słońca wracamy do domów.