Na ziemi Mennonitów
W sobotnie popołudnie naszło nas,
aby odwiedzić ziemie Mennonitów w okolicach Puszczy Kampinoskiej. Wycieczka
była tym fajniejsza, że wyruszyliśmy w starym składzie: Lama, Lemur i Promień.
Pierwszym punktem był nasz ulubiony sklep w okolicach wsi Górki, w którym
zwykliśmy zatrzymywać się na lody również w czasie wypraw pieszych i
rowerowych. Kolejnym - malownicza
szutrowa droga przez las.
Wyskoczyliśmy na asfalt w
okolicach Wilkowa i tam spotkała nas słaba niespodzianka. Afrika Lamy zdechła w
trakcie jazdy, tuż pod strażą pożarną. Strażacy nie zwracali na nas uwagi gdy
rozpoczęliśmy akcję ratunkową sprzętu. Kiepsko to wyglądało. Africa za diabła nie
chciała odpalić, bo nie dostawała paliwa. Na szczęście Lama pomyślał,
pogrzebał, poruszał „jakimś przewodem” i silnik odpalił.
Z ulgą ruszyliśmy na poszukiwania
cmentarza Mennonitów w Secyminie. Oczywiście nie było kogo zapytać o drogę,
więc odbiliśmy w pierwszą lepszą i mocno się zdziwiliśmy. Na jej końcu
odkryliśmy pustą, nadwiślańską plażę. Nie mogłem sobie odpuścić przyjemności
wpakowania się na nią na Trampku. Reszta skorzystała robiąc sobie z nim zdjęcia. Wyruszając na dalsze poszukiwania
natknęliśmy się na lokalsów na skuterach, którzy pilotowali nas na cmentarz. Ukryte
w chaszczach stare groby zrobiły wrażenie.
Pochodzący z Holandii Mennonici osiedlali się
na Powiślu Kampinoskim od końca lat 50-tych XVIII wieku. Olendrzy, bo tak
nazywała ich miejscowa ludność, osuszyli
bagna i zagospodarowali tereny wcześniej nie zamieszkane. Niestety II wojna światowa, okupacja hitlerowska oraz
ustalenia jałtańskie spowodowały wysiedlenie rdzennych mieszkańców olęderskich
wsi. Dla wielu z nich droga na zachód skończyła się tragicznie. Część
internowano w obozach przesiedleńczych, skąd trafili do Kanady. Pobyt Olędrów w
Polsce skończył się nieodwołalnie. Podobno do dziś istnieją ślady usprawnień,
które wprowadzili i które stały się trwałym elementem kampinoskiego krajobrazu
nadwiślańskiego. Pewnie kiedyś ich poszukamy.